Często przychodzicie do mnie i pytacie, jak utrzymać motywację. Wychodząc z zajęć, jesteście pewni, że będziecie codziennie poświęcali określoną ilość czasu na naukę języka. Z każdym dniem jednak motywacja spada i część z was przyznaje, że powtarza materiał nawet w korku czy stojąc na parkingu, przed samymi zajęciami. O motywację jest o wiele łatwiej, kiedy macie jasno określony cel, tj. studia za granicą, zmiana pracy, nowa miłość zza granicy. Droga robi się kręta, kiedy uczymy się dla siebie. Uczymy się, bo język trzeba znać, ale nie używamy go w pracy, na wakacjach drinki zamawiamy na migi, albo, o zgrozo, powoli po polsku mówiąc o co nam chodzi. Patrzę ze zdziwieniem, na osoby, które mówią, że w sumie to im ten język nie jest na razie potrzebny . Język to wolność, nieograniczone możliwości rozwoju, odkrywania świata, a przede wszystkim doskonalenia swojej wiedzy z każdej możliwej dziedziny. W dobie Internetu, możemy choćby poprzez Facebooka czy Instagrama, napisać do ulubionego twórcy. Oni naprawdę tam są i czasem nawet odpisują. Możemy zrozumieć treść występu światowego eksperta, które zostało wrzucone na YouTube godzinę wcześniej, czy przeczytać książkę w oryginale. To niesamowite, że każdy język ma swoją wagę i daje mówiącemu zupełnie inne, nowe i związane z kulturą możliwości. Rozmowa prowadzona po angielsku przybiera znacznie lżejszy ton i wiele więcej nam można powiedzieć, skomentować i o znacznie więcej można zapytać. To samo, wypowiedziane po polsku, ma cięższy kaliber i zdecydowanie nie wszystko wypada po prostu mówić. Nowy język, to nowe możliwości, nowy sposób myślenia, komunikacji i postrzegania świata, dlatego kiedy następnym razem będziecie w obcym mieście i ktoś do was podejdzie i miło zagada, opanujcie potrzebę wzięcia nóg za pas i wiania, gdzie pieprz rośnie, przystańcie, weźcie głęboki oddech i po prostu utnijcie sobie miłą pogawędkę. W Stanach, Australii czy innych krajach anglojęzycznych, to jest norma. Ludzie się do siebie uśmiechają i ze sobą gadają, tak normalnie, po ludzku. Kto wie, co się z takiej ulicznej pogawędki wydarzy, podobno najlepsze rzeczy w życiu przydarzają nam się niespodziewanie.